Przepisy nie wystarczą. Zreformować trzeba mentalność urzędników

14 lutego 2018, godz. 17:02, 678 wyświetleń  

A A A

W naszym poprzednim tekście dokonaliśmy podsumowania działalności Rady Ministrów w kwestii udogodnień i ułatwień dla przedsiębiorców. Uchwalono szereg przepisów, które mają dbać o prawa przedsiębiorców. Okazuje się, że to wszystko na nic, ponieważ o zastosowaniu przepisów decyduje urzędnik, który wcale nie musi być przychylny przedsiębiorcom.

Mogłoby się wydawać, że sceny z filmu „Układ Zamknięty” już nigdy się nie powtórzą, że zła wola urzędników już nigdy nie doprowadzi do upadku dobrze prosperującej firmy. Okazuje się jednak, że przedsiębiorców, którzy podzielili los Romana Kluski z roku na rok przybywa. Szerokim echem odbiła się w Polsce historia rolnika, któremu komornik zarekwirował ciągnik za... długi sąsiada. „Nie miałem długów i miałem ciągnik, teraz nie mam ciągnika i będę miał długi, bo nie mam czym uprawiać pola, a z tego utrzymuję rodzinę” - opowiada Pan Radosław. To niestety chleb powszedni w polskim systemie prawnym. Wszelkie granice absurdu przekroczył fiskus w postępowaniu przeciwko firmie MGM. Mimo 4 wygranych rozpraw(!) sądowych przez firmę z podwarszawskich Marek, urząd nadal nie zwrócił sumy zablokowanej na rzecz wyimaginowanego podatku. Mało tego, mimo jednoznacznego werdyktu sądu fiskus zamierza kontynuować kontrolę w firmie MGM, którą doprowadził do utraty płynności finansowej i zwolnienia wszystkich pracowników. Fiskus jest winny firmie już 35 mln zł. Wydaje się jednak, że obowiązujące w Polsce prawo nie obejmuje tej instytucji.

Premier nie ma wpływu na urzędników

Ciekawa i niestety wyjątkowo smutna historia przydarzyła się Markowi Isańskiemu i jego firmie TFL. Dzięki determinacji i niezłomności urzędników udało się bezpodstawnie zakończyć działalność kolejnej dobrze prosperującej polskiej firmy. Isański postanowił skierować sprawę do sądu, w którym walczył z absurdalną działalnością urzędników przez... 20 lat. Wygrał, został oczyszczony z zarzutów i uzyskał zwrot odsetek w wysokości 7 mln zł. Przedsiębiorca postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami z Premierem Morawieckim, tym samym który zaproponował Konstytucję dla Biznesu, powołał urząd Rzecznika Przedsiębiorców oraz Ministra Przedsiębiorczości i Technologii. W odpowiedzi na list nadesłany przez Marka Isańskiego do Kancelarii Premiera Rzeczypospolitej Polskiej czytamy, że prawo nie daje

szefowi KAS, jak również ministrowi właściwemu do spraw finansów publicznych uprawnień do wskazywania organom podatkowym trybu postępowania w konkretnych sprawach indywidualnych, czy sposobu ich rozstrzygnięcia

W przekładzie na język powszechny oznacza to, że mimo powołania nowych instytucji, które mają stać na straży praw przedsiębiorców, urzędnicy nadal będą mogli interpretować prawo jak chcą. Będą również mogli tak jak dotychczas wymyślać nowe przepisy by na ich podstawie naliczać kary i odsetki. Tej sytuacji z pewnością nie zmieni fasadowa instytucja Rzecznika Praw Przedsiębiorców. Nie pomoże również Minister Przedsiębiorczości i Technologii, skoro sam Premier przyznaje, że na łamanie prawa nie ma wpływu.

Mówi się, że polską gospodarkę atakują zagraniczni politycy, że globalne koncerny doprowadzają do upadku lokalnych przedsiębiorstw. Winę zrzuca się też na każdą kolejną partię rządzącą. Tymczasem najwięcej na sumieniu mają zwykli, szarzy, utrzymywani z naszych podatków urzędnicy, którzy być może mieszkają w klatce obok lub jeżdżą do pracy tym samym autobusem co my.