Niedobre, bo polskie

27 marca 2018, godz. 11:08, 14933 wyświetleń  

A A A

Wydawać by się mogło, że handel w Unii Europejskiej bazuje na zasadzie wolności przepływu dóbr i kapitału. Okazuje się jednak, że działa to tylko w jedną stronę.

W Polsce obecność obcego kapitału jest czymś oczywistym. W dziesiątce najpopularniejszych sieci handlowych w naszym kraju ani jedna nie jest w pełni polska. Nie tylko robimy zakupy w zagranicznych firmach, ale także trzymamy w nich swoje pieniądze. Sektor bankowy został w dużej część zrepolonizowany jednak zagraniczne banki utrzymują silną pozycję na rynku. Popularnością w Polsce cieszą się też zagraniczne restauracje, samochody i elektronika. Drzwi do Polski stoją otworem. Problem w tym, że wiele rynków pozostaje dla Polski zamkniętych.

U Polaka nie kupie

Orlen posiada dziś 565 stacji paliw w Niemczech, co daje 6% udziału na niemieckim rynku detalicznym. Jednak nie znajdziemy u naszych zachodnich sąsiadów stacji z logiem Orlenu. Okazało się, że Niemcy nie zamierzają tankować na polskiej stacji paliw. Dlatego firma była zmuszona do funkcjonowania w Niemczech pod marką STAR. Tego typu przypadków jest więcej. Przekonały się o tym polskie firmy przetwórstwa mięsnego. Polska wieprzowina trafia na rynki azjatyckie jednak dociera tam poprzez Niemcy i Holandię ponieważ dla polskich firm te rynki pozostają zamknięte. Ciekawie wygląda sytuacja z meblami. W pierwszych pięciu miesiącach 2014 r. import mebli do Niemiec zwiększył się o 6,8 proc. Dziś jego szacowana wartość to 4,6 mld euro. Spora część tej sumy - 1,1 mld euro, to dorobek Polaków, co stanowi wzrost o 7,6 proc. Ekspansja polskich firm nie przypadła do gustu Niemcom. Prezes grupy VDM Axel Schramm wystosował skargę do Komisji Europejskiej w celu ograniczenia działalność polskich firm.

Polskiego jeść nie będę

Podobnie robią Czesi. Z danych Czeskiego Urzędu Statystycznego wynika, że w pierwszych pięciu miesiącach 2017 roku wartość importu produktów żywnościowych z Polski do Czech wynosiła 8,55 mld koron. Oznacza to, że polska żywność zanotowała spadek o 8,5 proc. Zdaniem Czeskiej Agencji Prasowej jest to efekt działania negatywnej kampanii medialnej nagłaśniającej afery wokół polskiej żywności w kilku ostatnich miesiącach. W Czechach pojawiły się billboardy z hasłem „I love polskie jidlo”. Miejscowe media „Lidove Noviny” podsumowywały akcję sugerując, że dobra polska żywność trafia do Niemiec, a Czechy zalewane są produktami gorszej jakości.

Nie taki wolny ten handel jak mogłoby się wydawać. W Niemczech i Czechach pochodzenie produktu ma znaczenie. Jak to wygląda w Polsce. Kierujemy się ceną i jakością, czy patriotyzmem?