Koniec ery wolnego handlu

10 kwietnia 2018, godz. 14:12, 705 wyświetleń  

A A A

Na samym szczycie geopolityki coraz częściej dochodzi do spięć. Waszyngton i Pekin wchodzą na ekonomiczną ścieżkę wojny. Chiny dążą do realizacji swoich mocarstwowych planów, a USA nie zamierza się temu bezczynnie przyglądać.

Donald Trump ogłaszając listę 1300 produktów, które mają zostać objęte cłem w wysokości 25% rzucił rozpędzającej się chińskiej gospodarce kłody pod nogi. Poszczególne chińskie firmy miały stać globalnymi graczami na rynku nowych technologii. Taki scenariusz wysnuli stratedzy z Państwa Środka. Do niedawna zgodnie z ideami wolnego rynku następował swobodny przepływ dóbr, osób i kapitału. Natomiast czynnikami decydującymi o wyborze konkretnej firmy była cena i jakość. Dotychczas politycy decydowali się na oficjalny bojkot towarów z konkretnego kraju jedynie w skrajnych przypadkach. W niełaskę gospodarczą popadła Rosja po aneksji Krymu, a także Korea Północna, która nie zamierza rezygnować z rozwoju programu nuklearnego. Chiny w ostatnim czasie nie uczyniły nic, co mogłoby naruszyć postanowienia międzynarodowe i skłonić decydentów do ograniczenia kontaktów handlowych. Mimo tego prezydent USA Donald Trump, ogłosił propozycję bardzo dotkliwą dla chińskiej gospodarki.

W styczniu wprowadził cła w wysokości 30% na import paneli solarnych, których Chiny są największym importerem na świecie. Nieco mniejsze cła w wysokości 20% nałożono na pralki, uderzyło to głównie w koncerny Samsung i LG, które posiadają fabryki w Meksyku i Korei Południowej. Dlatego amerykańscy przedsiębiorcy podpisali list intencyjny o zahamowanie wojny handlowej. Wśród sygnatariuszy znaleźli się Apple, Google, Nike, Walmart czy IBM. Następnie wprowadzono cła na stal i aluminium importowane do USA. Co spotkało się z odzewem Pekinu, który wystosował listę 128 amerykańskich produktów, na które nałożone zostało cło. 15-procentowe cłem objęte zostały: rury bez szwu, świeże i suszone owoce, orzechy i wyroby z orzechów, wina, a także etanol. Natomiast cło w wysokości 25-proc nałożona na: wtórne aluminium i wieprzowinę. To nie zahamowało decyzji amerykańskiego prezydenta, który poszedł o krok dalej i przygotował listę 1300 chińskich produktów, na które nałożone zostanie 25% cło. Daniną obłożono produkty objęte strategią gospodarczą "Made in China 2025", dzięki której Chiny mają stać się światowym liderem zaawansowanych technologii. Na liście znalazły się m.in. monitory wysokiej rozdzielczości, elektromagnesy używane, komponenty urządzeń stosowanych w lotnictwie oraz maszyny do wytwarzania lub przetwarzania tekstyliów, wydruków i żywności. Ten ruch pokazuje, że nie chodzi tylko o bilans handlowy. Chiny chcą stać się globalnym liderem gospodarczym, a Stany Zjednoczone nie zamierzają oddać tej pozycji bez walki. Dlatego podjęte przez oba państwa działania mogą być jedynie preludium do wojny handlowej na najwyższych obrotach.

Ta sytuacja jest wyjątkowo niekorzystna dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej, która jednocześnie stara się o amerykański parasol militarny i czynny udział w chińskiej idei jedwabnego szlaku. Dwa mocarstwa i ich wielkie idee znów zderzają się na Wisłą.